Kundel bury z wiejskiej dziury… MILKA – pies jakich wiele. A jednak wyjątkowy. Jest młoda, jest śliczna, ma piękne i przerażone oczy. Tym bardziej dziwi nas, że dotąd nikt jej nie pokochał. Była ostatnia na naszej liście, bo przecież młoda, bo przecież ładna… ale ona pozostaje niezauważalna. Tak bardzo chce się schować ze strachu, że udaje jej się to 🙁 Milka była jednym z wielu psów, które znajdowały się w przytulisku gminnym pod Tomaszowem Mazowieckim. Nie jest to wesołe miejsce. Żadne schronisko nie jest, a to nie jest nawet schronisko… Milka miała tam zimną celę, z małym wychodkiem na kilka kroczków. Dostawała kości do jedzenia, a spacerowała może raz na dwa tygodnie. Czy to było więzienie czy schronienie…? Mogła przecież trafić do Wojtyszek, albo do jakiegoś gospodarstwa na łańcuch… Jedyne chwile szczęścia to były odwiedziny naszych wolontariuszek, które nie są często możliwe w tym miejscu. Coś lepszego do jedzenia, trochę przytulania, spacer… i potem powrót do zimnego boksu. Tak wyglądało życie Milki aż sytuacja stała się dramatyczna – Milka potrzebowała sterylizacji a my stanęliśmy przed dramatem oddania jej po zabiegu do boksu, gdzie będzie (lub nie) doglądał ją weterynarz i gdzie w samotności będzie dochodziła do siebie. Już raz urodziła w przytulisku. To się nie mogło powtórzyć. Tak zabraliśmy Milkę do hoteliku. Została już wysterylizowana i dochodzi do siebie po zabiegu. Uczy się też żyć bez strachu. Chcemy jej znaleźć kochającego człowieka, który jej wynagrodzić zepsute dzieciństwo. Bo Milka ma zaledwie ponad rok… A już została porzucona, musiała walczyć o przetrwanie włócząc się od wsi do wsi, trafiła do przytuliska, rodziła. Czy to nie za wiele, jak na jedną małą (ok 13 kg) sunieczkę?
