Bączek to pies w przeszłością.
Nie znamy jego szczenięcych lat, nie wiemy też co wydarzyło się w jego życiu, że znalazł się na ulicy. Wiemy natomiast, że spędził na niej kilka lat. Tułaczka zawsze okupiona jest strachem o to co przyniesie los, czy uda się dożyć kolejnego dnia. Pewnie nie raz głodował czy marzł. Znając życie, na jego drodze stanął niejeden ‘życzliwy’, który przegonił go krzykiem albo i kopniakiem. I tak trwała jego egzystencja, dzień za dniem. Aż pewnego dnia, niespodziewanie, ktoś się ulitował. Zadzwonił do schroniska, a tym samym być może uratował Bączka przed zamarznięciem w przeraźliwie chłodną, zimową noc. Z jednej strony prawdopodobnie była to jedyna szansa dla Bączka, ale z drugiej stracił najważniejszą wartość w jego życiu – wolność…
Schronisko było ciężkim etapem. Bączek, razem z przyjacielem Morusem, razem, w niewielkim, betonowym boksie. Świat widziany przez pryzmat krat i tak dzień w dzień, godzina za godziną. Zaczęły się mrozy, a nasi panowie nie są już najmłodsi, w dodatku u Morusa zaczęły pojawiać się problemy ze stawami. Nie oszukujmy się. Szanse na adopcję któregoś z psiaków były niemal zerowe, a na adopcję obu? Żadne… Nie było długich przemyśleń i narad. Nie było czasu na racjonalne kalkulacje. Były dwa psy, które potrzebowały natychmiastowego ratunku. Pojawiło się mnóstwo płonnych obietnic pomocy. Decyzja – wyciągamy oba psiaki do fajnego, ciepłego, znajomego hoteliku, gdzie będą bezpieczne i zaopiekowane.
Bączek jest dziarskim, energicznym psiakiem. Jednak, w gruncie rzeczy, najważniejszy jest dla niego człowiek, jego obecność, bliskość. Tylko w ramionach człowieka Bączek zyskuje pełen spokój, wycisza się i właśnie w tym momencie na jego pyszczku gości największy uśmiech.
Chcielibyśmy znaleźć dla Bączka własnego człowieka!
Nawet najlepszy hotelik nie zastąpi, niestety, domu, dlatego prosimy Was kochani o pełną mobilizację i #udostępnianie!