To ogłoszenie jest już nieaktualne

…boli,tak bardzo boli mnie pusty brzuszek.I wciąż chce mi się pić,a nie mogę się ruszyć,żeby poszukać czegoś do jedzenia czy wody.Nic nie mogę, jestem przywiązana ciężkim krótkim łańcuchem.Jest półmrok,przez wybite okna zarośnięte krzakami próbuje dostać się do srodka słońce. Nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam, chyba już mało czasu mi zostało…Nie mam już siły walczyć, bo straciłam nadzieję.Bo wszyscy o mnie zapomnieli,jestem zupełnie sama, nikogo od dawna nie widziałam i chyba nikt nie pamięta,ze jeszcze żyję,że potrzebuję wody,jedzenia i dotyku…

tak bardzo źle się czuję…mój umysł podsuwa mi przebłyski z przeszłości i tylko one pozostały – bo już wiem,że przyszłości nie mam.

Widzę siebie, gonioną przez wielkie stado psów.Niektóre sa dużo większe ode mnie, słyszę ich dyszenie za sobą i chociaż bardzo się staram, to nigdy nie udaje mi się uciec- dopadają mnie i gwałcą, gryząc się między sobą.Są wielkie i to tak bardzo boli! Później mój brzuch robi się coraz większy i większy, aż wreszcie ból olbrzymi kładzie mnie na ziemi i wydaję na świat malutkie,śliczne dzieci.Nigdy żadne ze mną nie zostaje- mój właściciel je zabiera.Czasami od razu, gdy tylko wydam je na świat,takie bezbronne, czasami gdy już je odchowam, ukocham…
To tak strasznie boli…

Przypomniam sobie,jak po moje ostatnie dzieci przyjechał pan, który pachniał zupełnie inaczej, niż mój właściciel- lepiej.I była z nim kobieta.Słyszłam jak mówiła do mojego właściciela: “po co panu te szczeniaki wciąz i wciąż, czy nie szkoda tej suczki? zrobię tak,żeby ona już nie rodziła”. Boże, błagam Cię, niech mój właściciel się zgodzi! Tak pomyślałam.Ale on powiedział – a po co? kołki są!..Och, jak to bolało 😞 Ale moje modły zostały wysłuchane, bo później się zgodził! I już nigdy więcej nie goniły mnie psy i nie rodziłam dzieci,których nikt prócz mnie nie chciał, a które były mi zabierane.

Powoli przyzwyczajam się do głodu, już go momentami nie czuję.To dobrze,może to już niedługo.Może wreszcie umrę i będę wolna.

Kiedyś znalazłam moje dzieci- te ostatnie.Mój pan pojechał na rowerze a ja pobiegłam za nim.Nie wiem czemu, nigdy tego nie robiłam, ale wtedy coś mi kazało pobiec, i dzięki temu trafiłam do miejsca, gdzie były mój synek i córeczka! To najpiękniejsze wspomnienie, niesie mi teraz ulgę, to takie piękne, móc to spotkanie przeżywać na nowo…Nie chciałam wracać ze swoim właścicielem, zostałam z dziećmi.Ten dobry pan z którym mieszkały codziennie dawał nam jeść i chociaż było to bardzo liche jedzenie, to przynajmniej wypełmniało brzuszki.Dawał to co miał. I głaskał.A na dodatek co jakiś czas pojawiała się ta kobieta, która sprawiła,ze nie mam już więcej szczeniaków i psy mnie nie gonią, i ona przywoziła jedzenie.Takie prawdziwe, smaczne, pięknie pachnace jedzenie.I też miło do nas mówiła i głaskała nas…To najlepsze moje wspomnienia, z całego mojego życia- byłam wtedy szcęśliwa.

Krótko to trwało, przyjechał mój właściciel i mnie zabrał, od dzieci, od tego dobrego pana i od jedzenia.Uwiązał mnie w tym ciemnym miejscu,wykrzyczał,ze moje miejsce jest u niego i tu mam siedzieć, bo jestem jego.Rzucił mi trochę chleba i nalał odrobinę wody do garnka.
Któregoś dnia znowu obudziła się we mnie nadzieja- przyjechał dobry pan i przywiózł jedzenie, nakarmił mnie, wlał wodę do miski, obiecał,ze jeszcze przyjedzie. I przyjechał.Rzadko przyjeżdzał, pewnie częściej nie mógł, ale byłam mu tak wdzięczna!A wreszcie któregoś razu nie zobaczyłam go, tylko usłyszałam jak mój właściciel krzyczy głośno,a dobry pan próbuje coś tłumaczyć.Mój pan krzyczał z coraz większą złością, a dobry pan juz się nie pokazał.
I od tej pory nie jadłam nic prócz słomy, która tu leży.Nie wiem,ile to trwa, ale wiem,że długo tak juz nie wytrzymam.

Tak wiele w moim życiu wycierpiałam,myślę,ze za dużo, jak na jedną małą suczkę,chciałabym już odejść

Znowu ktoś krzyczy,nie chcę słyszeć tych krzyków, niech się uciszą, proszę,skoro już muszę odejść to chcę słyszeć śpiew wolnych ptaków za murami,nie krzyki ludzi.
….To chyba krzyczy ta kobieta, która mi już wcześniej pomogła…Boże, spraw,żeby to była prawda,że to ona…Żeby tylko mnie znalazła, skamlę, wołam ją.Juz nie czuję bólu, tylko nadzieję, jakże głupią nadzieję, która nie raz mnie zawiodła…Słyszę kroki coraz bliżej,czuję niesiony przewiewem delikatny zapach,zza załomu muru wyłania się jakaś postać…
To ona!!! ”

Suczka juz bezpieczna, odebrana, przewieziona do hoteliku.
Za pomoc w odbiorze bardzo dziękuję Policjantom ze Zwolenia.

 

 

Kontynuując korzystanie ze strony, wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookie. więcej informacji

Ustawienia plików cookie na tej stronie internetowej są ustawione na "zezwalaj na pliki cookie", aby zapewnić Ci jak najlepsze wrażenia z przeglądania. Jeśli nadal używasz tej witryny bez zmiany ustawień plików cookie lub klikniesz "Akceptuj" poniżej, to wyrażasz na to zgodę.
Więcej informacji o cookies znajdziesz na stronie: wszystkoociasteczkach.pl
Klauzula obowiązku informacyjnego

Zamknij