Jak się stała bezdomna – tego nie wiemy. Można się tylko domyślać, że ktoś się jej pozbył, bo nie jest już młoda.. A może zawsze wiodła tułaczy tryb życia? Wiele razy rodziła, o czym świadczą jej powyciągane sutki. Nie była bitym psem, bo kocha ludzi. Tuli sie do każdej, nawet nowo poznanej osoby. Jadzia… Trafiła do schroniska w 2014 roku. Nie do byle jakiego schroniska. Jadzia przebywała w miejscu gdzie nie było szczepień, poza wścieklizną. Gdzie nie została od razu wysterylizowana, dlatego miała guza na listwie mlecznej, którego musieliśmy usunąć i zdiagnozować. Jakiś rok spędziła w miejscu, gdzie nie była ani razu na spacerze 🙁 Po raz pierwszy od dawna dotknęła trawy, poszła na spacer, choć ciężko jej chodzić… Po roku w takich warunkach Jadzia jest małą kluseczką. Jeszcze chwila tam, a nie byłoby Jadzi może. Nikt się nią nie przejmował, nikt nie pokochał, nie miała domu, była niepotrzebna, ale ona i tak kochała ludzi, nawet tych w tym smutnym miejscu. W hoteliku Jadzia okazała się być wesołą iskierką, maleńką kochaną pchełką, która co rano przybiega do łóżka aby dać buziaka, a potem radosne zatacza koła i pokazuje całą sobą radość z nowego życia. Ktoś kiedyś powiedział…”Jadzia to skrzyżowanie jamnika z workiem cukru” 🙂 Tak jest! Ma swój jamnikowaty nieco charakterek, lubi poszczekać, lubi pobiegać po zakamarkach ogródka, ale przy człowieku zamienia się w tulącą się bezbronną istotkę. Szukamy dla Jadzi miejsca na czyjejś kanapie i w czyimś sercu.
To ogłoszenie jest już nieaktualne